Troszkę nie rozumiem zarzutów wobec tego filmu.
Niektórym się naprawdę pomyliły gatunki i oczekiwali określonych wrażeń od produkcji, która ma realizuje zupełnie inny, własny, oryginalny i nieszablonowy pomysł na siebie.
Nie rozumiem na przykład jak mozna nie zauważyć, że mamy tu do czynienia z pastiszem, satyrą i przede wszystkim z czarną komedią absurdu.
Co krok mamy bekę na wielu płaszczyznach + karykaturalne przedstawienie masy zjawisk.
Ten film to beka ze świata sztuki współczesnej, snobistycznych środkowisk, gadek branżowych, relacji międzyludzkich, elit społecznych + kilka innych jeszcze.
A to wszystko na bazie oklepanej do bólu historii o "złym przemiocie", ktory zabija - która to historia jest pretekstem do stworzenia pięknej karykatury.
Zabawnie brzmią komentarze od ludzi, dla których był to słaby horror....temu filmowi bliżej do Monty Pythona i trzeba oglądać z takim podejściem jak do "Żywota Briana" ;-)